Czas biegnie jak szalony i w ten oto sposób 22 lipca 2012 skończył się mój 2 tygodniowy urlop. Pierwsze 2 dni wstawania do pracy były bardzo ciężkie i po powrocie do domu nadawałem się jedynie do "nic nie robienia". Jednak od 3 dnia po urlopie zebrałem się w sobie i w miarę możliwości działam w naszej kostce. Tymczasem cały czas, z dnia na dzień w domu pracuje tata-Wojtuś, który dzielnie walczy z układaniem elektryki i na bieżąco wprowadza nowe pomysły, których nie brakuje - ot np. dzisiaj kurier przywiózł zamówioną antenę do internetu, co wiąże się z wykonaniem nowych brud, aby przewód od wspomnianej anteny dotarł do planowanego "centrum dowodzenia multimedialnego" - czyt. szafka w salonie 🙂 Na pochwałę zasługuje również żona Aleksandra, która - UWAGA!! - dalej ma urlop 😉 w międzyczasie jeździ, kupuje, targuje się i pracuje. Jednym z owoców jej prac jest dzisiejsza wygrana walka z krzakiem, który rósł przy studni (foto poniżej). Poza tym odmalowała słupki i wspólnymi siłami wylaliśmy nową podmurówkę na uszkodzonym jej fragmencie.