Piszę to zasypiając nad klawiaturą. Nie przesadzam, uwierzcie mi 🙂 Po tygodniu pracy (lekkiej bo lekkiej, ale swoje trzeba zrobić), dwa kolejne dni weekendu spędzone na pracy fizycznej dają mi się we znaki i przypominają, że czas wytężonego remontownia dopiero się zbliża... czyha za rogiem. Najważniejsze to nie tracić zapału i motywacji. Lekarstwo jest tylko jedno i co jakiś czas przypinam o nim w moich wpisach. Praca twórcza. Jeśli nie przepadasz za pyłem, kurzem we włosach, rozwalaniem wszystkiego w koło, brudzeniem rąk i rozwojem pylicy płuc to znak, że trzeba zrobić coś twórczego. Moim placem prac twórczych jest kotłownia 🙂 Widok postępów w jej przemianie jest dla mnie paliwem napędowym do planowaniem kolejnych etapów remontu. Koniec o mojej psychice. Czas na pokazanie pracy moich rąk 🙂
Parę słów od ojca prowadzącego na temat tego co zostało zrobione:
- odłączony zasobnik CWU (wody użytkowej),
- wycięta instalacja CWU wokół bojlera,
- zdemontowane przyłącza kanalizacyjne (przyłącze wychodzące na środku ściany będzie bardziej poziome pod sufitem, aż do rogu ściany i tam pionem w dół, gdzie połączy się z rura biegnącą dalej do drugiego pomieszczenia. Tam stanie pralka. Mała zmiana 🙂 ),
- skuty tynk z fragmentu ściany kominowej, pod który podłączony był stary piec węglowy (według mnie w kominie miał kiedyś miejsce pożar, czego efektem był tynk nie mający powiązania z podłożem. Gazy uciekające przez szczeliny zaprawy itd.. itd..),
- uzupełnienie w/w tynku,
- gruntowanie ściany,
- montaż listwy startowej poziomej (tymczasowo, potem będzie zdemontowany),
- montaż profilu CW50 pionowego na lewej krawędzi ściany (w przyszłości posłuży do montażu ścianki z płyt KG ognioodpornych),
- iiii... klejenie płytek (ściana jest krzywa jak cholera... Nawet paca z zębem 10mm nie daje sobie rady z tymi nierównościami 🙂 Cóż, to tylko kotłownia)